Выбери любимый жанр
Оценить:

Wybór


Оглавление


53

III

Makary przewrócił się na drugi bok. Zniknęła winda, spadająca do basenu. Pojawiła się dziewczyna o niebieskich oczach. I Chołowanow, który ją zabija. Później sen zdominowały sprawy bieżące: system uzbrojenia o dziwnej nazwie SA.

Wszystko da się udoskonalić. Radziecka myśl techniczna nie zna granic. Zwłaszcza we śnie. Kiedy śpimy, nasza świadomość wyzwala się z rutyny. Genialne wynalazki dokonują się właśnie we śnie.

Jak można udoskonalić SA? Trzeba zająć się pociskiem.

Nowoczesny pocisk przeciwpancerny ma piekielnie twardy rdzeń z węglika wolframu. Ale my chcemy przebijać nie pancerze, tylko zakute łby wrogów! Makary aż stęknął przez sen. Wraży łeb rozpuknie się nawet jeśli trafi go coś o wadze 64 gramów z prędkością tysiąca metrów na sekundę. Gdy myślimy o ludzkiej czaszce, zdolność przebijania pancerza przestaje być kryterium rozstrzygającym. Liczy się tylko jedno: żeby inni wrogowie nie znaleźli pocisku. Żeby nie domyślili się, co tak naprawdę się stało.

Używając SA trzeba mieć cel na tle akwenu, żeby pocisk roztrzaskawszy głowę utonął. Idealnie byłoby móc stosować SA w każdych warunkach. W tym celu należy użyć pocisków nie twardych, nie trudnotopliwych, lecz przeciwnie – ciekłych. Eureka!!! To genialnie proste. Wystarczy cienka metalowa osłona i rdzeń z niskotopliwego metalu. Od strzału, od tarcia o wnętrze lufy, od oporu powietrza podczas lotu płaszcz pocisku rozgrzeje się na tyle, że stopi rdzeń w środku. Taki pocisk rozłupie głowę wroga w drobny mak, a sam rozpadnie się na drobinki! Można walić w każdym terenie. Nikt nigdy nie dojdzie, dlaczego komuś łeb urwało.

IV

Każdej nocy w „Demokracji” dzieją się sprawy wagi państwowej. To tutaj, w purpurowym półmroku, zapadają kluczowe decyzje, sprzedaje się wielkie fabryki, określa kursy walut, dociska albo puszcza śrubę inflacji.

Ostatnio wiele rozmawia się o wojnie. O niewielkiej zwycięskiej kampanii. Trzeba ukryć jakieś wielomilionowe manko. Ograniczony konflikt zbrojny byłby wysoce pożądany. Zrównoważyłby budżet.

Przy stołach karcianych decydują się losy imperium i całej Europy.

Rudiego pasjonują relacje między ludźmi. Kim są te kobiety w ekscytujących strojach? Skąd przychodzą, jak spędzają czas w „Demokracji”, gdzie znikają o świcie?

Rudi może wejść do każdego pokoju, wszystko widzi i wszystko słyszy. Nad ranem wsiada z damą do jej karety i jedzie tam, dokąd wiezie ich senny stangret. W ten sposób odwiedził już żeński klasztor, pałac cesarski, bandycką melinę i komitet centralny rewolucyjnej partii.

Kiedyś w pałacu cesarskim Rudi Mazur minął wszystkie warty i niespodziewanie natknął się na sukę rottweilera. Ale o tym kiedy indziej…

W ciągu miesiąca widział tyle zabójstw, ile przez miesiąc nie zobaczy się w kinie. Zaskoczyła go rozbieżność między prawdziwymi okolicznościami zabójstw a ich opisami w prasie.

Wtedy wiedział już wszystko. Austro-Węgry rozpętają niewielką zwycięską wojnę, której kraj nie chce, ale potrzebuje jej elita z „Demokracji”. Niewielka wojna przeistoczy się w wielką i zgubi Cesarsatwo Austro-Węgierskie. Jak również Rosyjskie. I Niemieckie.

V

Pierwsze skrzypce urwały w pół taktu wesołą przygrywkę kankana i nagle, wbrew całej orkiestrze i woli dyrygenta, płynnie przeszły w „Oczy czarne”… Dyrygent, zorientowawszy się, że nadchodzą Rosjanie, zręcznie doprowadził melodię do końcowego szlochu. Orkiestra wie, że „Oczy czarne” to tylko wprowadzenie głównej melodii, która musi zabrzmieć równo i z całą mocą. Podporządkowując się batucie, orkiestra zagrzmiała: „Boże, zachowaj cara!”. Wszyscy wstali z miejsc.

VI

Rudi krąży po wspaniałym mieście. Istna wieża Babel. Stolica Austrii i Węgier, miasto Niemców, Czechów, Słowaków, Polaków, Bośniaków, Chorwatów, Żydów, Rosjan, Serbów i wielu innych. To tutaj Rudi poznał wiele rosyjskich i węgierskich obyczajów, zaprzyjaźnił się z Żydami i Niemcami. Nauczył się przynajmniej dziesięciu języków. Najważniejsze żeby cię rozumiano i żeby samemu rozumieć. To nie jest trudne. Pierwsza zasada: patrzeć rozmówcy prosto w oczy. Wtedy wymowa nie sprawi większych trudności.

Rudi Mazur wszędzie uchodził za swojaka.

Lubił to wielkie miasto. Tutaj się urodził, tu spędził swoje dotychczasowe życie. W tym mieście ciągle coś budziło jego zachwyt. Codziennie odnajdywał rzeczy niedostrzegalne dla innych.

Pośrodku miasta stoi monstrualna budowla. Parlament. Fasady zwrócone na cztery strony świata. Każda fasada to efektowna kolumnada, fronton, na szczycie rzeźby: jakiś gość wskazuje ręką w świetlaną przyszłość.

Rudi latami patrzył na ten obiekt. Ale tym razem przyjrzał się uważnie. Każdy element sam w sobie jest dość banalny: mądry człowiek wskazuje drogę ku szczęściu. A całości nikt nie widzi: czterej mędrcy wskazują cztery różne drogi.

Rudi zajrzał do parlamentu. Wyszedł wstrząśnięty. W środku pięciuset mędrców wskazywało wielkiemu imperium pięćset różnych dróg. To imperium nie może się nie rozpaść. I to w najbliższym czasie.

I jeszcze jedno: właśnie tutaj, w kuluarach parlamentu, zorientował się, kto spędza noce w brokatowym raju…

VII

Wstali z miejsc nie dlatego, że wszyscy zgodnie i czule kochali monarchę i nie dlatego, że pragnęli zachować cara, rozstrzelanego przed dwudziestu laty. Wstali z miejsc, ponieważ mieli wyrobiony odruch: pojawili się Rosjanie, zaraz będą tłuc lustra. I gęby. Więc żeby nie obskoczyć butelką w głowę, lepiej wstać, póki grają hymn barbarzyńców.

VIII

Tu, w Wiedniu, pod parlamentem Rudi spotkał kiedyś wychudzonego człowieka, który się wtedy uważał za malarza. Zafascynowały go jego oczy. Trudno powiedzieć, czy jasnobłękitne, czy po prostu białe. Zdumiewała jego straszliwie cienka szyja.

Chłopiec dał malarzowi cenną radę:

– Uważaj na szyję. Jeżeli pójdziesz na wschód, skręcisz kark.

Malarz nie zrozumiał: jeżeli będę chodzić tylko na zachód, to prędzej czy później wpadnę do Atlantyku.

Rudi nie wiedział, czemu tak poradził chudzielcowi. Zastanowił się chwilę i przyznał mu rację: jeżeli ktoś nigdy nie skręci na wschód, to rzeczywiście… Cóż za niedorzeczność. Ale nie potrafił się wycofać:

– Ostrzegłem cię. Zrobisz, jak uważasz.

Wygłodzony malarz od razu, na jego oczach, podrywając gołębie w powietrze, ostentacyjnie wykonał dziesięć kroków na wschód.

To była pierwsza kompromitacja czarodzieja.

IX

A zatem: pocisk powinien mieć twardy rdzeń, bo to ułatwia magazynowanie i transport amunicji. Ale po wystrzale, po opuszczeniu lufy, jego zawartość musi się roztopić. Twardy płaszcz pocisku, a wnętrze ciekłe.

Do wypełnienia kuli nadadzą się dwa metale: gal i ind. Należy dobrać taki skład stopu, żeby miał temperaturę topnienia między 40 a 50 stopni Celsjusza. To będzie idealna substancja: w magazynku mamy pocisk twardy, a do celu zmierza płynny. W skorupce.

Płaszcz najlepiej wykonać ze złota. Ciężki metal, miękki, ale wytrzymały. Nie musi być wcale gruby. Wtedy pocisk lecąc zmieni kształt i upodobni się do kropli.

Makary chce wszystko szybko przedstawić Chołowanowowi. Szkoda, że to ściśle tajny wynalazek. Nobel przejdzie koło nosa.

Ale zawsze jest szansa na Nagrodę Stalinowską…

X

A dyrygent, licząc na życzliwe słówko od rosyjskiej watahy, spogląda przez ramię: no jak, dobrze dajemy? Ostrzej się nie da, bo okna powylatują…

Młodziutka Rosjanka machnęła ręką: dość już tego pajacowania! Dyrygent usłuchał od razu. Nawet nie zerknął na brodatego: czy siksa ma prawo się odzywać?

Dyrygent poczuł się niezręcznie. Rozejrzał się, coś powiedział muzykom i gruchnęła melodia. Też triumfalna, lecz nie sławiąca nikogo konkretnego.

XI

Towarzyszu Stalin, etap prób pomyślnie zakończony. Nasi ludzie strzelili do celu ćwiczebnego w obecności największych ekspertów od zabijania. Według raportów agentury, żaden z nich nie zorientował się, co się stało. Wszyscy poszli fałszywym tropem. Myślą, że to sprawka niewidzialnego Mazura.

– To dobrze. Należy umacniać reputację Mazura.

– Puszczamy stosowne pogłoski.

– Czas użyć broni SA w akcji. Kogo, towarzyszu Chołowanow, proponujecie na pierwszy cel bojowy?

XII

Zajęli miejsca.

Jak spod ziemi zjawia się maitre d’hotel z tuzinem krawatów: u nas, panowie, taki zwyczaj.

No, cóż, panowie oficerowie! Jedwabne krawaty przyozdabiają zbutwiałe kołnierzyki, rubaszki pamiętające Kubań i Kachowkę, Sewastopol i Konstantynopol, Sofię, Warnę i Płowdiw, Belgrad, Berlin i Paryż. Nowiutki krawat znakomicie współgra z niegdyś białą bluzą munduru.

– Albo mi się zdaje, droga Anastazjo Andriejewna, albo rzeczywiście nie przepada pani za hymnem. Czy „Wyklęty powstań ludu ziemi” bardziej pani odpowiada?

– Wasza wysokość, nie muszę dowodzić, że Romanowowie dokonali aktu samozagłady. Nie potrafili utrzymać władzy. Nie chcieli. Kto z własnej woli wyrzeka się korony, wyrzeka się własnej głowy. Koronę zawsze tracono wraz z głową. Nieprawdaż? Dlaczego zatem Bóg miałby chronić takiego cara, który wyrzekł się korony i tronu? Z odrazą słucham zaklęć monarchii, która dokonała samobójstwa. A pan, kniaź?

XIII

No więc, towarzyszu Chołowanow, przeciwko komu użyjemy systemu SA w pierwszej kolejności?

3

Вы читаете

Жанры

Деловая литература

Детективы и Триллеры

Документальная литература

Дом и семья

Драматургия

Искусство, Дизайн

Литература для детей

Любовные романы

Наука, Образование

Поэзия

Приключения

Проза

Прочее

Религия, духовность, эзотерика

Справочная литература

Старинное

Фантастика

Фольклор

Юмор