Выбери любимый жанр
Оценить:

Wybór


Оглавление


58

X

Zważył paczuszkę na dłoni. Czymś takim można nawet zabić. I dobrze, że to nie pieniądze. W każdej chwili może nastąpić dewaluacja.

Zresztą, pieniędzy ma pod dostatkiem.

Położył przed sobą na biurku, pochylił głowę nad sam blat, jak Beria schylający się do talerza. Wyjął z szuflady kancelaryjne nożyczki. Rozmyślił się. Zwisający koniec sznurka ujął w dwa grube palce, pociągnął. Kokardka puściła i rozwiązała się. Wtedy naczelnik odwinął papier. W gabinecie rozbłysło. Piękna sztabka. Na niej orzełek, monogram SBS i cyferki – 999.

XI

Trzeba doprowadzić publiczność do granic obłędu i wtedy pozwolić zadać ostatnie pytanie.

– Towarzyszu iluzjonisto, powiedzcie, czy będzie wojna? Rudolf Mazur nie śpieszy się z odpowiedzią. Omiata zebranych spojrzeniem. Stara się każdemu zajrzeć w oczy. Odpowiada cicho, lecz pewnie:

– Będzie!

Wybuch szalonej radości podrywa z miejsc tysiące entuzjastów. Doborowe oddziały milicji z trudem powstrzymują rozgorączkowanych wielbicieli.

XII

Gdzie ulokować sztab Kompieńskiego Pułku Lejbgwardii?

Jeżeli dojdzie do wybuchu konfliktu, całą Europę Środkową ogarnie zawierucha wojenna. Nawet ogłoszenie neutralności nie zda się na wiele. W Szwajcarii? Wyrąbać tunel w skałach? Można. Ale nie ma pewności, że teatr działań wojennych nie obejmie także Szwajcarii. Natomiast na peryferiach Europy… Choćby w Hiszpanii. Na przykład Baleary. Wspaniały klimat. Ludzie osiedlali się tu od dawna. Wyspy należały najpierw do Kartaginy. Potem zajmował je Rzym, Bizancjum, Arabowie, Hiszpanie. Od tysiącleci kolejnymi gospodarzami byli tu zdobywcy i piraci. Nadmorskie miasta mogły przetrwać tylko wtedy, gdy zażarcie broniły dostępu. Wspaniała Palma została ufortyfikowana wykutą w skale szeroką i głęboką fosą, za którą wznosiły się niezdobyte mury i potężne bastiony. Powstało miasto-twierdza. A na przedpolach, na wszystkich drogach wiodących do Palmy – forty i umocnienia. Niektóre stoją opuszczone do dziś.

Wybór punktu dowodzenia należy do szefa sztabu, podpułkownika Igora Szewcowa.

Gdy opuścimy Palma de Mallorca w kierunku zachodnim, w miejscu gdzie kończą się przedmieścia, ujrzymy skalisty cypel, wybiegający daleko w morze. Przy samym brzegu bardzo wąski, potem rozszerza się, na końcu znowu zwęża. Od milionów lat morskie przypływy przegrywają z nim pojedynek. Skały wyrastające pionowo z wody wyglądają jak stworzone do tego, żeby wznieść na nich fortecę. Zresztą niewiele trzeba budować, matka-natura dała solidne podwaliny pod twierdzę. Skalne urwiska spadają wprost do morza, a na cypel wiedzie przesmyk szerokości stu metrów. To jedyny punkt wymagający obrony. Z każdej innej strony fale młócą o skały i podwodne głazy, żaden okręt ani łódź tu nie przybije.

Samochody podjechały do przesmyku. Urwiska skalne, strome na dole, u góry przechodzą w niewielki płaskowyż, zarośnięty lasem. Tam właśnie trwają prace przy budowie rezydencji senority Anastasia. Z trzech stron widok na morze i przybrzeżne skały, na miasto i port, z czwartej strony – na góry owiane mgiełką.

Pojazdy znieruchomiały w cieniu, trzasnęły drzwiczki, eskorta zajęła stanowiska. Szef sztabu, podpułkownik Igor Szewcow, zdaje raport z wykonanych prac, prowadzi właścicielkę do wnętrza. Oto i dom, ukryty między drzewami. Niezwykłe połączenie: palmy, sosny i kaktusy… Z tej strony, od lądu, z bujnych zarośli wystają jedynie płaskie dachy i wysokie białe ściany pozbawione okien. Ogromne okna i tarasy są zwrócone ku morzu. Stąd ich nie sposób zobaczyć.

Ścieżka wiedzie przez kłujące krzewy. Niespodziewanie przecina ją fosa. Siedemset lat temu skalisty przesmyk przecięto w poprzek rowem głębokim na osiem metrów i szerokim na piętnaście. Ściany są niemal pionowe, ze szczelin skalnych wyrastają krzaki i karłowate drzewka. A więc i od strony lądu dostęp na cypel jest odcięty. Nad fosą przerzucono saperski mostek na metalowych wspornikach.

– Zbudujemy coś solidniejszego?

– Nie, Anastazjo Andriejewna. Potrzebujemy mostu tylko na czas budowy rezydencji. Po zakończeniu prac rozbierzemy. W skale wykujemy zjazd do fosy, a stamtąd wjazd do tunelu.

– A jak umocnimy fosę?

– Niemcy po wojnie zostawili w porcie sto dziesięć ton zasieków z drutu kolczastego. Udało mi się kupić okazyjnie. Po co się ma walać bezużytecznie, nie? Więc myślimy elegancko wyłożyć nimi dno fosy. Zostawimy jedno przejście.

– Może warto podłożyć miny pod spód?

– Podłożymy. Miny już zamówione, z zapalnikami naciskowymi i naciągowymi. Mają tu tego pod dostatkiem.

XIII

Kapitan Jurin wie: w korytarzu „A” znów są pasażerowie. Kurs ponownie na Baleary. Nieznani ludzie jadą w nieznanym celu…

XIV

Nastię mało obchodzą salony, pokoje, ogromne tarasy nad morzem. Interesuje ją serce obiektu.

– Rezydencja waszej wysokości wygląda od strony morza jak szklany pałac, jak akwarium. Konstrukcja czyni wrażenie lekkiej. Ale to pozory. W rzeczywistości trzon budynku stanowi żelbetowy sześcian, odporny nawet na ogień ciężkiej artylerii. Do niego podostawiane są wszystkie te szklane fidrygałki i balkoniki. Zapraszam do wnętrza.

Ściany jeszcze wysmarowane świeżą farbą, okna nie umyte po budowie, w powietrzu odór wapna i schnącego betonu walczy o lepsze z zapachem morza i sosnowego igliwia. Pod stopami chrzęści potłuczone szkło, ze ścian sterczą końcówki przewodów elektrycznych. Ale pancerne drzwi już skutecznie strzegą dostępu do dalszych pomieszczeń.

Bezszelestna winda mknie w dół, w czeluść. Tu też zostało sporo do zrobienia. Mimo to punkt dowodzenia już żyje własnym życiem: terkoczą dalekopisy, dyżurni odbierają i opracowują raporty o stanie poszukiwań i najnowszych ustaleniach.

Dowódca Kompieńskiego Pułku Lejbgwardii wezwał na odprawę dowódców batalionów. Padają dyspozycje: twarde, męskie, jednoznaczne:

– Nie ma litości w przyrodzie. Bo przyroda to piramida dupczenia. Albo gryziesz, albo inni cię zagryzą! Macie, kurwa, gryźć! Na śmierć!

XV

Grupa likwidacyjna z „Amur-Lasu” wylądowała bez przeszkód. Łącznie siedmiu ludzi: dowódca Szyrmanow, snajper-egzekutor Makary, szyfrant-telegrafista Edek i czterech komandosów.

Noc. Pontony. Spotkanie w ciemnościach z agenturą wspierającą. Przerzut w skały, do dawnych jaskiń przemytników.

– Co nowego u niej słychać?

– Wiele słychać, ale niewiele widać. Niełatwo ją zobaczyć. Prawie nigdzie nie bywa. Jak się gdzieś pojawi, to bez uprzedzenia. A ochroniarzy ma jak, nie przymierzając, towarzysz Stalin…

XVI

Na parterze rezydencji będzie wartownia, sztab i pluton łączności. Pracować będziemy niżej, w masywie skalnym.

– Gdzie mój gabinet?

– Tu, wasza wysokość. Po prawej główna sala, naprzeciw cztery gabinety: dowódcy pułku, mój, szefa wywiadu i szefa kontrwywiadu.

Nastia wkroczyła do swojego podskalnego gabinetu. Szef sztabu w lot zrozumiał, że powinien zostawić ją samą. Ukłonił się za jej plecami i wyszedł bezszelestnie.

Biały dywan pokrywa całą podłogę. Stropy są niskie, dlatego gabinet sprawia wrażenie bardzo przestronnego. Na jej prośbę ściany wyłożono płytami z korka. Gabinet już jest przygotowany do pracy. Na ścianach rozwieszono portrety dłużników banków: Balericas, Argentaria, Crćdit Lyonnaise, WBR, Andaluzja, Barclays, Lloyds. Pod każdym zdjęciem notka biograficzna: imię, nazwisko, rok urodzenia, miejsce pracy, zajmowane stanowisko, miejsce zamieszkania, wysokość zadłużenia. Wszystko w skrócie. Pełne dane spoczywają w teczkach. Wśród dłużników sporo ciekawych postaci: generałowie, wiceministrowie, posłowie, nawet tajny doradca prezydenta USA, niejaki John Hussell – młody, elegancki, wysportowany. Nastia posyła im ciepły uśmiech: do rychłego zobaczenia, chłopcy.

Usiadła przy wielkim biurku z intarsjowanym blatem. Po prawej bateria telefonów, po lewej system łączności. Wszystko do złudzenia przypomina stalinowskie podziemne miasto „Moskwa-600”. Tylko inna skala pomieszczeń. Tutejszy gabinet i rezydencja są bez porównania większe niż te pod Żygulowskiem. Tam była prawie nikim. Jedną z wielu.

Tutaj jest monarchinią.

XVII

Szyrmanow ma doskonałą lornetkę. Niemiecką. Zeissa. Przez wiele godzin obserwuje skaliste wybrzeże.

– Nieźle się umocniła, suka! Jak w Gibraltarze. I co? Nigdy jej nie widziałeś?

– Nigdy. Pałac jest wysoko, jak na platformie, parter zasłonięty drzewami, a na dachach i górnych piętrach kręcą się tylko ochroniarze.

– Nie da się jej zobaczyć?

– Stąd na pewno nie. Cały budynek tak zbudowano, żeby z zewnątrz nie było nic widać. A już o palnięciu to trzeba zapomnieć. Pałac to tylko wierzchołek góry lodowej. Najważniejsza część jest ukryta w skale. Wgryzają się w skałę dzień i noc.

– I co, nikt nie zwraca na to uwagi?

– Ona działa jak towarzysz Stalin. Wszystko robi otwarcie, na pokaz, dlatego nikogo to nie dziwi. Jest prowadzona duża budowa, tak? Więc zrozumiałe, że skalne odłamki zrzuca się taśmociągiem wprost do morza. Ale żeby ktoś policzył, ile tysięcy kubików zwalili do wody! Budują schron w skałach, a równocześnie podwodne zapory dla łodzi i okrętów.

– Słuchaj, a czy pod Palmą są katakumby?

– I to jakie! W Odessie wydobywano wapień i przez dwieście lat wyrąbano półtora tysiąca kilometrów podziemnych korytarzy. I jeszcze dwa, trzy tysiące na przedmieściach. Wyobrażasz sobie: cztery tysiące kilometrów?! A tutaj wydobywano przez tysiąclecia.

3

Вы читаете

Жанры

Деловая литература

Детективы и Триллеры

Документальная литература

Дом и семья

Драматургия

Искусство, Дизайн

Литература для детей

Любовные романы

Наука, Образование

Поэзия

Приключения

Проза

Прочее

Религия, духовность, эзотерика

Справочная литература

Старинное

Фантастика

Фольклор

Юмор